Oj zaległości mi się narobiły w YouTube Daily ogromne. Wiedziałem, że tak będzie ale nic to, mniej lub bardziej ale trzymam się planu i do kolejnego odcinka muzycznego podcastu serdecznie zapraszam.
Dziś jeden z największych wstydów mojego życia czyli eloyowe nauczanie mnie palcem czegoś o muzyce. To właśnie Eloy zapodał mi The Sisterhood, pokręcił głową z niedowierzaniem, że koleś, który na pamięć zna teksty z płyty Vision Thing nie klei zbytnio o co z The Sisterhood chodzi. Wstyd mi i czuję się jak gówniarz ale przy okazji muszę Eloyowi browary postawić zimne za wrzucenie mi tej perły na uszy. Gift to płyta doskonała a z tej płyty zaprezentować chcę przejmujące Rain From Heaven. Totalnie epicki kawałek i esencja Sisterowatości. Dla mnie to po prostu kapliczka, kościół, bazylika… Więc na kolana kochani i do słuchania przystąp!
ciekawe, wczoraj rypałem tę płytę ponownie do m4a :)
Epic