Kurczę, nie mogę się z niczym wyrobić a planów mam że o matko jaka ta głowa mała. Niektóre już nawet zrealizowane w części większej (nowy wygląda bloga) lub mniejszej (stronka dla dr. Barta – hi doktorku! No po prostu nie wiem kiedy siąść do Twojej stronki :/) albo przynajmniej ze sporym planem rozrysowanym na kilka miesięcy w przód (mój podkaścik pseudoradiowy :)).
Problem? Brak focusu.
Kierwa, no nie mogę się na jednej rzeczy skupić za diabła. Wracam do domu i wypadałoby się żoną zająć. No dobrze ale tu już mnie goni problem poprawy jakości dźwięku w beznadziejnym mikrofonie, który zdarzyło mi się kupić. Ale co tam mikrofon, kiedy z chęcią wielką wciągnąłbym wreszcie te kilkanaście filmów czekających na wciągnięcie. A szlag niech trafi filmy! Siadłbym wreszcie i zrobił porządek ze swoją muzą i rozkręcił wspomniany projekcik radiowy. Nie, za dużo czasu to zajmie a przydałoby się wreszcie dla ciotek zrobić ten albumik ze zdjęciami, który mi chodzi po głowie od dłuższego czasu. OK, to może poczekać bo może wcześniej wciągnę dwa podcasty – jeden gierkowy a drugi o kilku fajnych technikach w Photoshopie. Krótkie to, szybko pójdzie. NIE! Szkoda czasu! Przydałoby się wreszcie odklejające się listwy przy progach podkleić. A dupa tam z listwami – nie chce mi się męczyć, mam wszak do przejścia kilka gierek na konsoli, które wołają z daleka…
I tak w kółko Macieju. W efekcie nic nie robię. Za nic zabrać się nie mogę. Organizacja czasu leży i kwiczy. A ja chcę się jeszcze zacząć odchudzać czyli wyskrobać minimum te 40 minutek dziennie na jakieś najpierw marszobiegi a później biegi i aktywne spędzanie wolnego.
Czas chyba przystopować i z czegoś zrezygnować. Za dużo rzeczy na łbie też szkodzi :)
posluchaj 48h
http://www.labirytm.com/mp3.php
Ostatnio mam tak samo, rozgrzebane trzy projekty, kilka książek do przerobienia, burdel w pokoju, portofolio do zrobienia, oskryptowanie na stronę i do tego jeszcze czasami koledzy z roku, którzy mają sesję poprawkową. ;)
I też nic nie robię, albo robię o wiele za mało. :)
Co do ostatniego – ruchu – rozwiazanie jest proste – pies :-D
Odkad mam Ciri – ruch codziennie zapewniony. Nie da sie inaczej.
Też miałem ten problem. Mi pomogło Getting Things Done i może trochę Eat This Frog. Skutecznie pomogło – polecam :)
Tia… Jak zauważyłeś, ja też się miotam. W ogóle jakiś naród zestresowany. Rany, jak sobie pomyślę ile jeszcze rzeczy mnie czeka, ile trzeba zrobić… To, co zrobione – blednie i ginie w niepamięci~~
Rowniez polecam GTD. Od czasu kiedy uzywam, jestem zupelnie innym czlowiekiem. I nawet na piwko mam czas wyskoczyc.
Porozmawiaj z Aleksem – http://www.alexba.eu
Może mała reorganizacja czasu. nie musisz z niczego rezygnować, tylko ustawić sobie priorytety.
Powiem krótko – potwierdzam. Też swego czasu miałem takie dni, kiedy na nic nie starczało czasu :/.
Sorry ludzie, że dopiero dziś odpowiadam – wczora z wieczora do kompa siadła Doropha strasząc mnie kapciem i wyjąc obłąkańczo, że „jej też się należy!”. Znaczy – czas kupić laptopa :)
[b]krzych[/b]: O, bardzo ale to bardzo kawałek na miejscu. Choć może nie do końca praca a po prostu za dużo „chcenia zrobienia” na raz :)
[b]sebas86[/b]: O, właśnie – koledzy. Skoczyłby człowiek na jakieś piwko, spotkał się, pograł w jakąś bijatykę, poprzeklinał… Kurew, trzeba coś z tym zrobić.
[b]btd[/b]: Powiem ci btd, że to bardzo mocny argument za psiakiem. Też tak sobie kombinowałem – żywy stwór z kłami już mi nie odpuści a i respekt wzbudzi a w chwilach zwątpienia za smycz pociągnie i doda napędu… Tak, pies do doskonały powód ruchu :)
[b]futomaki, zen[/b]: Powiadacie chłopaki, że to się sprawdza? Kurczę, muszę w takim razie spróbować jakoś nad tym wszystkim zapanować. Dzięki za podsunięcie pomysłu!
[b]dinven[/b]: Ano, miotamy się :). Sporo energii leci w gwizdek a szkoda. Lepiej, by szło (u mnie oczywiście) w rzeźbę mięśni brzucha. No, OK – jakichkolwiek mięśni :)
[b]petercub[/b]: Chyba będę musiał. Dobra myśl!
[b]keroth[/b]: To już nie „dni” a zasrane tygodnie całe :/. No cóż, z czegoś trzeba będzie zrezygnować i tyle. No i żonę zapędzę do organizowania mi czasu: naprawy w mieszkaniu, mycie naczyń, ścieranie podłóg, mycie okien, prasowanko… Tyle fantastycznych zajęć zaraz na wyciągnięcie ręki! :)
Porzuc wszelkie dzieje.
1. Od bieganie sie nie chudnie (4 kolacje po treningu robia swoje)
2. Bieganie to wiecej niz 40 minut na jedno wyjscie
3. Pies zdecydowanie okrada z czasu, a do aktywnosci fizycznej potrafi zmuszac jojczac przez dwie godziny pod drzwiami (zaczynajac przed 6 rano), przy czym glownym powodem jojczenia jest gwaltowny przyplyw zakochania.
Z doswiadczenia wiem ze im wiecej mialam zajec tym lepiej organizowalam sobie czas.
Teraz mam ich o wiele mniej a czasu nie przybywa.
Pies, czy ja wiem? To nie kot, trzeba mu poswiecic wiecej czasu i nie mozna go zostawiac samemu w przypadku podrozy lub dluzszej nieobecnosci.