… moje babeczki mnie mają w trąbie. Młodsza babeczka, zwana dla niepoznaki „córką”, choć pannica z niej już zrobiła się nie lada, ma na głowie ważniejsze sprawy, niż chociażby pogadanie ze starym przez telefon. Zwiedza bowiem sobie Grecję, skacze z tawerny na tawernę, naciąga babcię, ciotki, prababcię i kogo się tylko jeszcze da na jakieś dziwaczne zabawki ze słówkiem „Barbie” w środku, wsuwa suflakia… Jednym słowem córa robi to, co powinniśmy robić my. Znaczy ja z żonką. A bo z moją żonką nie jest najlepiej.
Dorophę dopadła niemoc. W sensie, że zabrakło nam w tym roku jakichś wakacji bardzo. Odłożyliśmy nieco pieniądza na wyjazd ale okazało się, że chyba lepiej szybko machnąć łazieneczkę, położyć kafeleczki i pomyśleć o wypoczynku nieco później. Życie ułożyło się tak, że wszelkie nasze pseudooszczędności szlag trafił a właściwie to deweloper porwał po tym, jak wystawił nam fakturkę za siedem miesięcy używania wody, wywożenia śmieciorów i czego tam jeszcze. A to okazał się być jeden z wielu wydatków, jakie nas dopadły. Tak czy inaczej pożegnaliśmy się z wakacjami, remont łazienki odleciał w siną dal a my zostaliśmy z poczuciem, że zapieprzamy w robocie na czyjś rachunek i gówno z tego mamy.
No i Dorophę nieco tąpło, czemu się specjalnie nie dziwię.
Poszła do lekarza. Zrobili jej badania i w ogóle. Ma stwierdzone osłabienie, ogólny spadek wydolności organizmu i w ogóle dolina. No i zapisali jej coś, na widok czego zacząłem rechotać jak potłuczony: moja żonka łyka bowiem… Geriavit Pharmaton!!! YYYES! Żonce latka jak widać lecą, oj lecą… A papa CoSTa nie do ruszenia a wręcz wygląda coraz lepiej i coraz bardziej kwitnąco :)
Anyway, dzięki uprzejmości cioteczki mojej nieocenionej a zwanej Christina – dostałem kilka ładnych megabajtów zdjęć z Majką w Grecji w roli głównej.
Spośród tych zdjęć wybrałem kilka i wrzuciłem do naszej Galerii. Jeśli ktoś ciekawy (luzik, to zwyczajne rodzinne nudy więc nie ma się co napalać na Dorophę pod prysznicem :)), zapraszam serdecznie.
Jak Doropha juz lyka geriavit to wiesz, moze nie byloby za duzo chetnych na te fotki ;-)
Dobra, zartuje, Basia mowi ze powinenes dostac w zeby za takie nabijanie sie z zony, a ja dostane jak wstane od kompa, zeby lapka nie pochlapac ;-)
Heh co do podupadania na zdrowiu też mogę coś powiedzieć, mam dwadzieścia lat, a moje ciśnienie na dzisiaj wynosi… 110/45…
Z innych radosnych wieści, moja kobieta znowu wyjechała, kolejne dziesięć miesięcy bez niej, chyba że uda jej się przyjechać na święta co niestety jest wątpliwe…
To tak w ramach pocieszenia :D
Ps Oglądam sobie Elfen Lied, cudo cudo cudo.
Oj CoSTa, czy Ty za bardzo swojej żonki w domu nie eksploatujesz? Hę? Może tak sam weźmiesz się za sprzątanie i robienie obiadu a jej dasz spokój nie tylko w kuchni…
„A papa CoSTa nie do ruszenia a wręcz wygląda coraz lepiej i coraz bardziej kwitnąco :)”
Za to zdanie żona powinna odebrać Ci tak z 10 punktów Zdrowia i 5 punktów Magii. :)
Nie mowiac juz o paru lvl w dol ;-)
Ej, ludzie, ale to nie moja wina, że się Doropha sypie. Wykorzystuję ją raczej w normie ale co fakt, to fakt – o części zamienne trudno i trzeba zacząć uważać. Byle transplantacja to teraz tysiące złotych wydatku…
No nic, jakoś to będzie. Kupię jej do tabletek gumowane pieluchy, może jakąś szykowną laseczkę podrzucę i zacznę szukać w kablówce programów dla ramoli. Rozwodzę się kiedy moher założy.
:)