Majka gorączkuje już od wczoraj. O jej wyjeździe do Jeleniej Góry mowy nie ma a okaże się dziś, czy ja pojadę w zależności od tego, co nasza pani doktór powie. Nie chcę Dorophy samej z chorą Majką zostawiać.
Szlag, moja córka ma wyczucie czasu, niech ją cholera…
Urlop? Chwila wytchnienia? Odrobina rozrywki? Łażenie po górach? Piwo ze znajomymi?
Już nie pamiętam jak to smakuje :/
A chora majka w trakcie kaszlenia wygląda jak poniżej. Symptomatyczne: świeżo kupiony przez babcię kucyk Pony to najlepsze remedium na wszelkie przypadłości. Ta kobitka ma coś jednak po mnie :)
Moje dziewczę, specjalistką od pedagogiki będąc, sugeruje, że może to być psychosomatyczne – znaczy na zasadzie Tata jedzie, trzeba się rozchorować, to zostanie. ;-)
A zdjęcie pikne! :)
Ale ja Ci CoSTa już mówiłem, że Ty córę masz jak malowaną. Sweet baby. Niech Ci zdrowieje.
Dzięki Rafi. Jest lepiej ale z dzieciakami już taka człowiecza karma – tydzień w przedszkolu = dwa tygodnie w wyrze :/. Ot tak najwidoczniej być musi i trzeba się uzbroić w cierpliwość i te choroby przeczekać.
Znam to z autopsji.