Nareszcie nieco czasu się znalazło na obrobienie kilku fotek, wrzucenie ich do PicasaWeb, wcześniejsze obrobienie, dorzucenie kilku głupich podpisów i modły, by żona nie zabiła a jej siostra nie poprawiła aktu morderstwa aktem nawlekania na pal :). Nie wiem jak Wasze ale moje bliskie niewiasty i niewiasty nieco mi dalsze strasznie są na swoim punkcie uczulone i wrzucenie jakiejkolwiek fotki musi być poprzedzone długimi konsultacjami, uzgodnieniami i pertraktacjami. Osiągnięty konsensus zazwyczaj oznacza „nie” na upublicznienie czegokolwiek bez wcześniejszego odpalenia Photoshopa i korekcji wszelkich możliwych wad z wybieleniem białek oczu włącznie.
Nie byłbym sobą, gdybym na to nie kiwał dużym palcem u nogi i wrzucam samo mięso i surówkę :)
Na początek pierwszy nasz dzionek w Krośnie. Kilka raptem fotek ale z kronikarskiego obowiązku… Obejrzeliśmy sobie powstający domek rodziny siory Dorophy w Krościenku Wyżnem. Domek zapowiada się ładnie. Poza tym odpoczywaliśmy po trudach podróży.
Następnego dnia wybraliśmy się do Sanoka. Sanok to nieduże ale urocze miasto gdzieś na wschodzie naszego kraju, w którym zachwycił nas ichni rynek i wszędobylski spokój. Nawet w knajpie obowiązywała sanocka odmiana maniany – na obsługę czekaliśmy długo ale i nie przeszkadzało nam to zbytnio bo dzięki temu mogliśmy napawać się nicnieróbstwem. Potuptaliśmy nieco po mieście, skoczyliśmy do ichniego Zamku Królewskiego, gdzie wystawia się prace tragicznie zmarłego Zdzisława Beksińskiego. I dla tej ekspozycji (ma być powiększana jako że po śmierci wszystkie prace Beksińskiego trafiły do muzeum zamkowego) warto kochani moi skoczyć do Sanoka. Reprodukcje w albumach nijak się mają do klimatu oryginałów widzianych w odpowiedniej skali i świetle. Doropha wyszła wstrząśnięta, ja nie wchodziłem nie chcąc zostawiać dzieciaków samych a do środka po prostu dziewczynki bały się wejść. Sugestywny mrok bijący z płócien je przestraszył i wcale ale to wcale się temu nie dziwię. Mocna rzecz, na którą trzeba być przygotowanym i nie wchodzić „z ulicy”. Koniecznie!
Wracając zaliczyliśmy jakieś „cośtam” Zdrój, w którym dotuczyliśmy się lodami i podreptali jeszcze kilka setek metrów. Ładnie, uzdrowiskowo, z koncertem na kwartet smyczkowy i nudno jak jasna cholera. Po kilkugodzinnym niebycie wróciliśmy do Krosna. Następnego dnia mieliśmy zaplanowany wypad nad Solinę ale o tym może następnym razem. Póki co załączam jako dowód materiał zdjęciowy a nieco niżej także i materiał filmowy.
Fakt, wszystkie niewiasty tak mają, to jedna z tych różnic międzygatunkowych ;P
A fotki super (zwłaszcza okomentowane;)), ten Sanok to nawet całkiem ładny jest, trzeba będzie się wybrać.
Robisz fajne [url=http://koval.com.pl/2008/07/07/wiesniackie-fotografie-z-wakacji]niepozowane[/url] zdjęcia, a to trzeba umieć. :)
Ups, zapomniałem, że hateemela nie ma.
[b]biter[/b]: Wybierz się choć to pierońsko daleko :/
[b]zx][/b]: Dzięki. Link naprawiony a ja tylko przypominam, że tu panuje [url=http://www.phpbb.com/community/faq.php?mode=bbcode]BBCode[/url] :)
Ładna ta Twoja żona. Z ust geya to jest naprawdę coś ;)