No i zaczęły się Wielkie Nerwy i odliczanie dni do Zabiegu. Dla stałych czytelników i znajomków naszej rodziny – chodzi o ten mityczny Zabieg, jaki ma mieć Majka przeprowadzony już na początku przyszłego tygodnia, po którym to zabie… pardon… Zabiegu pozbędzie się swoich różnorodnych przypadłości. No, przynajmniej na to liczymy z Dorophą. Problem w tym, że Zabieg ma być dosyć kompleksowy i powycinają małej całkiem sporo z tych migdałów, gardeł, głów i innych części ciała. Profesor Witold Szyfter, o którym swego czasu wspominałem, i po wizycie u którego (krótkiej, konkretnej, rzeczowej – do dziś pozostaję pod wrażeniem) dostaliśmy rozpiskę zadań do wykonania przed Zabiegiem, ma się dobra do naszej małej i zrobić jej różne dziwne rzeczy w różne dziwne miejsca. Przede wszystkim upuścić Majce trzeba płynu z uszu, który się w owych uszach zbiera i zbiera, i który powoduje już mocno widoczną i bardzo przeszkadzającą głuchotę naszego dzieciaka. Serio, jest to na tyle irytujące, że panie w przedszkolu same nas zaczęły zaczepiać w kwestii słuchu Majki. Dostały pouczenie, by do Majki się drzeć i nie wkurzać się, jeśli czegoś nie będzie wykonywała. Nasz skarbek bardzo jest grzeczny (aż za bardzo) i zasadniczo się słucha – o ile oczywiście coś usłyszy.
Majce wytną wszystkie chyba migdały i wydrenują uszy. Problem w tym, że musi się to dziać w pełnej narkozie a to już jazda na nieco wyższym levelu, niż po prostu usunięcie migdała. Kłopot mamy ogromny bo na zabieg czekaliśmy pół roku a Majka oczywiście postanowiła dostać na tydzień przed terminem gorączki i najordynarniej w świecie chorować. Szlag mnie trafia bo timing tej laski to jakieś kuriozum i gwałt na teorii chaosu – precyzyjnie w nieodpowiednim czasie dostaje tych swoich napadów flegmowego kaszlu i czego tam jeszcze. Ot mrozy się skończyły i wylazły z kątów alergeny w postaci grzybów. Szlag niech trafi zasraną pogodę!
Doropha ciężko to znosi i bardzo się denerwuje. Ja zgrywam twardziela ale staję wobec czegoś, czego kompletnie nie rozumiem i co mnie przerasta. Reakcja jest prosta – trza by to rozpirzyć w cholerę. Z braku rzeczywistego wroga, przenoszę gniew na system tak zwanej opieki medycznej, który służy w tym kraju dręczeniu rodziców chorych dzieci. To jest tak absolutnie chore, popieprzone i źle zrobione, jak to tylko możliwe. Przyjęcia przez przychodnie, wcześniejsze wizyty u lekarza rodzinnego by w ogóle jakieś skierowania zdobyć do owych przychodni, z przychodni jakieś zapisy na oddziały… FAK! Z całego serca życzę jak najgorzej powalonym urzędasom wymyślającym te procedury. Doropha wzięła urlop, by pozałatwiać same papierki. Co będzie po zabiegu (jeśli się odbędzie ze względu na chorobę Majki) – nie mam pojęcia. Dzieciak nie będzie mógł do przedszkola wrócić jeszcze przez jakiś czas. Z dwa dni po zabiegu na obserwacji pewnie będzie musiała mała zostać. Jak pogodzić to z robotą, której mamy z Dorophą full?
Ot i jesteśmy bardzo spięci. Nie wiem co się wydarzy w najbliższym czasie ale trzymam kciuki, pluję trzy razy przez lewe ramię i nie przechodzę pod drabinami. Ta drobina farta bardzo by nam się teraz przydała.
No to cię trochę uspokoje.Nie taki diabeł straszny.U mojej małej zabieg trwał 2 godziny,razem z drenazem uszu i zalozeniem drenikiow. Noc w klinice (robiliśmy prywatnie w Kajetanach k.wawy) rano kontrola i do domu. Będą wymioty po głupim jasiu pewnie z krwią po cięciu ,,przez dzień moŻe dwa bedzie piszczala albo skrzypiala a nie mówiła. Potem wszystko wróci do normy. PrEz jakiś czas ostrożne z uszami na dworzu,nie można też dopuścić do wlania się wody do uszu-żadnego nurkowana,basenu i ostrOżnie przy myciu głowy . Po dwóch miesiącach dreniki powinny same zacząć wypadac.
PS.Dlaczego iPhone włącza duże litery po każdym „r” i „s”???? ;-) ……tak,mam,mam ;-P
Zakrzes, możesz na priwa podrzucić mi jakieś info o tej klinice i jak się do niej dobrać? Będę bardzo wdzięczny bo do zabiegu przy chorobie Majki raczej nie dojdzie a na samą myśl, na kiedy wyznaczą nam następny termin…
Jako że w miniony czwartek mój syn (13 miesięcy) był poddany bardzo niemiłym zabiegom, z całej duszy współczuję.
Jeśli chodzi o wroga – zgadzam się. System jest j__nięty! Poszliśmy z „zapaleniem”, lekarz powiedział „operować natychmiast”, poszliśmy do chirurga, a ten „proszę za miesiąc się zwrócić”. Do tego, na kilka dni przed zabiegiem moja żona i ja musieliśmy ostro harować żeby syna przygotować. Potem, w dzień zabiegu (umówiony na konkretną godzinę pod groźbą odroczenia) lekarz się spóźnia o ponad godzinę.
Noż cholera by to wzięła. Cały ten kolesiowski NFZ i głupie kaczki. Człowiek umierający musi stanąć w kolejce, bo lekarzowi się nie chce a państwo utrudnia.
Ale sprywatyzować nie można. Wizja tego, że ktoś by miał za to wszystko ponosić odpowiedzialność personalną jest dla naszewgo świetnego społeczeństwa nie do przyjęcia. Ludzie wolą stać w kolejkach zamiast płacić 100 zł rocznie więcej ubezpieczenia i rzeczywiście w jakikolwiek sposób korzystac z opieki zdrowotnej.
Tak samo teraz z urzędnikami. Mają ponosić odpowiedzialność za własne błędy i media z PiS już rabach, że nie można, że srożna itd. A jak śedzia dostaje po dupie za zasądzenie złego wyroku (uchylanego w apelacji), nawet w sporze o 100 zł, to jest ok (żeby nie było – ja twierdze, że jest i tak powinno być). A taki urzędnik może zniszczyć kulczyk holing w jedną noc i nic mu nie będzie…
NIe wiem, czy to coś pomoże, i czy nie jest za późno, ale znajomy lekarz polecił mi i innym osobom na dolegliwości laryngologiczne szczepionkę w kapsułkach Broncho-Vaxom, dostępną na receptę i kosztującą nieźle (ok. 114zł dla osoby dorosłej – 10 dawek, nie wiem ile kosztuje dla dziecka), przyjmowaną w 3 seriach, więc ponad 300zł. Jego partner miał duże problemy laryngologiczne, po tej kuracji jak ręką odjął. W każdym razie trzymam mocno kciuki za Majusię, żeby rosła zdrowa i silna.
grabek
Z serducha współczuję choroby i doświadczeń z naszą służbą zdrowia. Właśnie przez to przechodzimy (znaczy głównie Dorota). Masakra :/
would
Tak było, jest i będzie pewnie jeszcze długo. To, co mnie wkurza, to brak systemowego jakiegoś rozwiązania w stylu „doubezpieczenie” czy jak to zwał. Z pensji pobierana jest mi już spora ilość kasy na ubezpieczenie zdrowotne, nie widzę sensu w płaceniu drugie tyle prywatnym zakładom. Ale chciałbym mieć możliwość dorzucenia nieco i liczyć w ramach tego na sensowną obsługę. No nic, może kiedyś… A póki co słyszę hasła o cegiełkach i innych pierdołach i aż mi się nóż w kieszeni otwiera.
PeterCub
Dzięki za info. Zobaczymy co to takiego choć pewnie nie za bardzo na przypadłości Majki to jest. Młoda ma to wszystko na tle alergicznym i najchętniej pozbyłbym się alergii jako głównej przyczyny całego gówna. Przyjdzie pora na próby odczulania, póki co mała jest jeszcze za mała. Ale za namiar dzięki i tak – skonsultujem z lekarzem i zobaczymy, czy mogłoby to mieć sens.
Costa trzymaj się, bo te wszystkie problemy po prostu MUSZĄ się kiedyś skończyć.
Uściskaj porządnie małą ode mnie :)
Trzymamy kciuki za Majke i za was i modlimy sie do bogow Olimpu!
Costa, jak wszystko już będzie za wami nie zapomnij spełnić ofiary winem i mięsem ;-)
Nie mówię że od razu jakiś koziołek jak w twoich relacjach z Grecji, ale wiesz o co chodzi :)
Zycze zeby wszystko poszlo OK,i moja kochana kolezanka Maja stanela dziarsko na nozkach.
Oczekujemy tu w Grecji na Majusie i bedziemy sie kapac latem na wyspie Andros.
Nie poddamy sie tej wrednej alergii i wykonczymy ja.
Glowa do gory Majusiu.
pawouek
Pewnie, że się skończą. Ale do tego czasu wesoło owszem mamy ale nie aż tak radośnie, jak byśmy chcieli.
ciotka’s eleni
Dzięki cioteczko! Wota zanieście słuszne! :)
btd
Co ty, nie kuś nawet. Od dwóch tygodni oduczam się żarcia i idzie mi całkiem nieźle. Kilogramy lecą, na czipsy zaczynam patrzeć z obrzydzeniem, gotowane na parze warzywka są nawet zjadliwe :)
xristina
Dzięki cioteczko! Taki jest plan – zapływać alergię i zajeść ją kalmarami na śmierć :). A, sprawdź skrzynkę. Majka co ci podesłała!
3mam kciuki za przebieg Zabiegu i jego pozytywne skutki!