Dopadło nas w drodze do przedszkola strasznie. A właściwie dopadło mnie i ciągłem da Majka za jęzora, zmuszałem do intelektualnego wysiłku i kombinowania jak kobyła pod górę. Dorophie też się dostało tak swoją drogą i nie mogła się biedna od kombinowania wymigać.
Nad czym tak kombinowaliśmy? Ano nad tym, jaki by tu założyć rodzinny biznes, by nie musieć robić na innych a móc robić coś razem.
Pomysłów było całkiem sporo ale z przykrością stwierdzam, że kreatywnym umysłem w naszym stadzie jestem jednak ja. Wymyślaliśmy różne rzeczy, które moglibyśmy wyprodukować i które miały być skazane na finansowy sukces ale to właśnie mój plan został orzeknięty TYM pomysłem. A cóż to za pomysł? Założenia są proste:
- Robimy zabawkę (wszak ma być i dla da Majka coś z tego biznesu).
- Zabawka ma być mięciutka, miła i przyjemna w dotyku.
- Zabawka ma kształcić różne umiejętności manualne dziecka.
- Zabawka ma być pomocna przy kształtowaniu prawidłowych postaw społecznych dziecka.
Wygrała propozycja papy CoSTY o nazwie…
(werble)
Pluszowy misio „Zrób se sam”!
Cóż to takiego? A to nic innego jak mięciutki, pluszowy misiak, któremu zamiast głowy przyszyto np. nogę, zamiast ręki drugą nogę i ogólnie zrobiono na nim niezłe doświadczenie przeszczepowe przyszywając na ten przykład dupę zamiast pyska (stopień początkowego rozpiździaju można oczywiście dobierać do wieku dziecka – to pozwoli stworzyć całą serię zabawek a być może i wykreować markę). Zadaniem dla dziecka będzie oczywiście przywrócenie misiowi zewnętrznego ładu i wewnętrznego tao. Robić to będzie dziecko samo za pomocą dołączonych w zestawie narzędzi pokroju nóż, nożyczki, igła, nitka, tasak, piła itd. Kłócę się jeszcze z Dorophą, czy młodsze dzieci aby na pewno nie powinny mieć w zestawie tasaka. Moim zdaniem powinny – wszak to doskonale wyrobi muskulaturę i siłę dziecka a o krzewienie kultury fizycznej w narodzie dbać trzeba zawsze, co przy okazji być może zaowocuje nagrodą dla największego patrioty wśród producentów zabawek.
Misio będzie mięciutki, puszysty, słodki i ogólnie zajebisty prócz tego, że na starcie nie będzie misiem tylko miksem misia. W procesie upychania pakuł i zszywania misia do kupy dzieci poznają też zoologiczną stronę zagadnienia „miś” (kwestie rozmnażania poruszane przy przyszywaniu siusiaka lub wręcz przeciwnie – drążenia macicy), anatomiczną (budowa wewnętrzna misia) oraz w zestawach rozszerzonych – kwestie społeczne, które będzie można omawiać przy okazji wszywania misiowego płodu do wnętrza misia.
Aby uatrakcyjnić zakup wymyśliliśmy już wstępny projekt opakowania – ładne, kolorowe pudełko, z którego wystawać będzie stochastycznie jakaś część misiowego ciała – rączka ułożona w błagalnym geście pomocy, noga wyglądająca na złamaną i potrzebującą szybkiej pomocy… Takie tam podprogowe działanie.
Jedyne, czego jeszcze nie wymyśliliśmy, to nazwa naszego przyszłego, hitowego produktu.
Pomożecie?
’It blends!’ ;)
Postmodermiś?
Miś po przejściach?
Miś na miarę Twoich możliwości?
:-D
zx
To brzmi jak potencjalny proces :)
byte
Niezłe, niezłe… Nawiązanie kulturowe ładne ale obawiam się, że nie dotrze do 90% potencjalnych kupujących. To musi być coś prostszego i bardziej nośnego :)
Read
Noooo… To jest naprawdę niezłe! :)
No pewnie. Nauczy rozmnażania, szycia, anatomii, kreatywności etc. Przy okazji u niektórych wyjdą na jaw skłonności sadystyczne, do zestawu można dodać piłę. No i chirurdzy dzieciecy beda mieli wiecej roboty. ;-)
liczysz na jednoczlonowa nazwe w stylu imienia czy wieloczlonowa ktora powie potencjalnemu nabywcy z czym to sie je?
popsumiś :D
i drugie pytanie – co to jest;]?
„Congratulation chlitto! You just been added to CoSTa’s Family Page’s blogroll.
Thank you for your participation. Keep in touch.
Your Sincerely
CoSTa’s Family Page”
z emaila wnioskuje ze http://chlitto.pl/ zostalo dodane do blogrolla – tyle ze wtedy skad ma moj adres email i gdzie ten blogroll:P?
odpowiedzi na moj koment tez nie ma (dostalem email bezposrednio po powyzszym) wiec to nie powiadomienie o odpowiedzi wiec co? powiadomienie o tym ze dalem koment:D?
„co się stało temu misiu?” ;)
Misiakra :)
Jednoosobowa komisja w składzie: papa CoSTa i jego brzuch orzekła, że do ścisłego finału wchodzą dwie propozycje: „popsumiś” i „misiakra”. Jako że z Killą piłem piwo, to jemu właśnie przypada zaszczyt wymyślenia najfajniejszej nazwy na nasz przyszły produkt biznesowy. W nagrodę dostanie jeszcze więcej piwa :)
Dzięki za propozycje!
A tak blisko było :P
Yaaay!