Pewnego pięknego dnia dotarło do mnie takie małe coś: CoSTa, wyjeżdżasz już niebawem do dalekiej Grecji, która krajem jest dzikim, wrednym a coś takiego jak komputeryzacja, informatyzacja i sieciowacja tam nie istnieje. Oni tam wszyscy tylko frappe piją a przez to wciąż jeszcze tkwią w poprzednim wieku jak nie dalej. Ot szczęśliwcy, którzy nie muszą się bić z dzisiejszą technologią. Ale co z tobą, nieboże???
Tak właśnie sobie myślałem i ręce coraz bardziej załamywałem. Dwa tygodnie odcięcia od sieci, ekranu i – przede wszystkim – nie miecia gdzie fotek i filmików zrzucania. Poczułem gwałtowną potrzebę czegoś przenośnego, do czego będę mógł aparat podłączyć i owe fotki i filmiki zrzucić. I co pozwoli mi na ewentualny szybki surfing po sieci, jeśli gdzieś w tym leniwym kraju hot-spota znajdę. Słowem – poczułem potrzebę posiadania notebooka. Czyli trza se było takie coś kupić. To coś miało spełniać następujące wytyczne:
- Miało być stosunkowo niedrogie – na MacBooka przyjdzie czas gdy pokaże się Snow Leopard a przede wszystkim muszę na to cacko uzbierać i pozbyć się jednego kredytu.
- Miało być w miarę niewielkie, by nie zawadzało zbytnio na greckiej plaży.
- Miało mieć w miarę sensowny wyświetlacz, cobym nie musiał oczu mrużyć by jakieś drobniutkie literki zobaczyć.
- Teraz pojedzie toto do Grecji ale po powrocie ma to być maszynka dla Dorophy, coby sobie mogła swobodnie mailiki odebrać, dokument przytargany z pracy obrobić, nowe ciuchy na stronkach pooglądać a wszystko to najlepiej półleżąc na tarasie.
- Niekoniecznie musiało chodzić stulecie na jednym ładowaniu. Aż takiej mobilności nie potrzebuję.
- To miał być Dell – Ender mnie zaraził tą firmą i tak już zostało :).
Z szybkiej kwerendy po stronach Komputronika wyskoczyło mnie coś takiego:
Tak sobie nagle wyskoczyło i już zostało. Rozdziałkę ma toto dla mnie interesującą, jest Dellem, bez VATu kosztuje całkiem OK, system w porządku, dysk wolny ale przynajmniej zmieści się tam więcej, niż w aparacie, pamiątki mogłoby być więcej. Dell Inspiron Mini 1210 mnie odpowiedział.
Pewnie można było lepiej, głębiej, wydajniej, mocniej, pokaźniej, od tyłu i z języczkiem. Szczerze mówiąc średnio mnie to obchodzi – wpadło mi w oko (Enderowi zresztą chyba też :)) i po telefonie do Brzozy kwestią było już tylko kiedy przyjedzie. Mam nadzieję, że Komputronik się sprawi i po dzisiejszej informacji o wysyłce, jutro dostanę co trzeba do pracy. Przetestowałoby się wtedy komputerek na wyjeździe do Jeleniej Góry, do której na długi (też mi długi) weekend spadamy.
Kurczę, to pierwszy mój notebook. Sam nie wiem, czego się po tym spodziewać…
I nieźle. Też mi chodzi po głowie…
Gratki z okazji nowego przybytku. Niech Ci służy (:
To będziesz miał nowe doświadczenie :) notebook, poważna sprawa:)
Ja mam xps 1330 i uważam że macbook (przynajmniej biały) nie dorasta mu do pięt.
Dla mnie dobry wybór.
Wygląda na to, że netbook ma sens… :)
eeee, mi wpadl w oko jakis czas temu. Ale fajnie ze wezmiesz to a nie Mini 9 czy 10 czy co tam chciales. Przynajmniej sobie na zywo obejrze to cudo.
O, fajny :) A cóż to za cudo ten procesor Intel Atom?
Dzięki za życzonka miłego używania – to raczej do małżonki poleci bo to u niej docelowo wyląduje. Ot by mi mojego przyszłego MacBooka szminką nie malowała :)
pk5
A tam poważna – ot sprawka :)
btd
Mam dokładnie podobne odczucia – biały MacBook może Dellowi skoczyć. Ale ten aluminiowy to już insza inszość. Oj, smakowity kąsek elektroniki…
ender
Ano, mini 9 to się podpytywałem ale toto takoż mi w oko wpadło. I zostało jak widzisz :). Dam pomacać ale tylko trochę :)
Dobrze że nie brałeś 9. Stary jesteś, musiałbyś okulary nosić ;-)
sprzęt w porządku, mój jedyny zarzut to Intel Atom.
Fajniutki ten lapek. Fakt, że z Atomem to bestią nie zostanie, ale małe, lekkie i z matrycą 12″ to już miłe narzędzie mobilnej pracy i rozrywki.
Jak Ty CoSTa wysiedzisz na tym systemie? ;)
Całkiem, całkiem :)
btd
Już od dawna noszę – bez nich z kompem raczej nie popracuję :)
eloy
Aż taki zły ten Atom? Fakt, że niezbyt wydajny ale przy moich zastosowaniach chyba da radę. No i ponoć oszczędniejsze toto energetycznie, tyle przynajmniej propaganda Intela twierdzi…
Pyoter
System jest OK, nie mam nic do Windows kiedy nie muszę na tym systemie siedzieć ;). To do żony trafi a i tak pewnie się nie oprę i jakieś Ubuntu na tym wyląduje…
Paweł
W rzeczy samej chyba – szału nie ma ale powinno działać jak trzeba. Się zobaczy, fortuny toto nie kosztuje więc można eksperymentować :)
Z notbookiem na plaze? Bedziesz chyba mial lepsze zajecia.Chyba ze po plazy.
Eh, mało z krzesła nie spadłem. To coś ma być lepsze od Macbooka? Niby w czym? Mój 2,5-roczny (a więc już zabytkowy) white mb jest szybszy i mocniejszy niż to coś. Że już o nowszych modelach nie wspomnę. A poza tym ma OS X na pokładzie, a nie zabytkowe XP. Nie mam nic do Della, ale bez przesady w tych porównaniach.
Dell to najlepsza firma. Ale mini… kurcze, co za mało to niezdrowo!
fraDiavolo: miales kiedys jakis inny laptop niz macbook? bo ja niestety tak. biale macbooki z tamtych czasow z ktorymi mialem doczynienia – zaliczyly wszystkie mozliwe awarie. dodatkowo macbook jest ciezki, niewygodny, strasznie sie grzeje i bateria slabo trzyma. Wolalem pracowac na winxp na dellu inspiron 710m niz na macbooku ktory jest ladniejszy, szybszy, ma lepszy system, (tylko nie daje sie go komfortowo uzywac).
@Ender
Używałem Toshiby i HP – bez rewelacji, co do mocy, baterii, wytrzymałości. Nie piszę, że MB jest bez wad, bo wiadomo, że początkowo miał ich niemało. Ale to dotyczy prawie każdego nowego sprzętu od Apple: często okazuje się niedopracowany. Obecnie MB nie jest już tak awaryjny, jak na początku, ani tak drogi. Ale nadal to jest sprzęt o przyzwoitych możliwościach – no i z Mac OS. Co do przegrzewania i baterii – zupełnie się nie zgadzam. MB White grzeje się nie bardziej niż inne plastikowe lapki z Intelem (aluminiowe bardziej!), a bateria u mnie po 2,5 roku ma 98 % pierwotnej mocy. :)