To zadziwiające, jak bardzo ostatnio nie mam o czym pisać na blogu. Niby się dzieje, niby żyjemy jakoś, niby otaczająca nas rzeczywistość wywija coraz to ciekawsze hołubce ale… No właśnie, co takiego nie pozwala siąść i opisać nieco tych fragmentów rzeczywistości?
Zmęczenie. Takie proste, zwykłe, normalne, namolne, upierdliwe i zgryźliwe – zmęczenie. Nawet jeśli jest chwila wolna, znajdzie się jakiś wieczór, kiedy zamiast od razu walić się do wyra wykrzesa się z siebie choć odrobinę motywacji do klepnięcia przed monitorem, i tak myśli nie napływają, nie składają się, nie płyną jak powinny. Gdzieś na poziomie styku świadomości z podświadomością powstaje potężna tama blokująca swobodę wypowiedzi i przelewania jej w bity, bajty i kilobajty informacji. To właśnie jest owo zmęczenie, które trzyma w kleszczach i nie popuszcza.
Zmęczenie psychiczne nie pozwala na skupienie, na swobodne rozwijanie się procesu, którego efektem jest myśl. Miałem to przez kilkanaście ostatnich dni i z trwogą zauważyłem, że zmieniałem się w roślinę, która wchłania treści w drodze z/do pracy i na niewiele więcej ma ochotę. O jakichś procesach twórczych nie mogło być w takich warunkach zupełnie mowy i jak widać, nie było.
Prowadzenie bloga to nie jest praca, to coś o wiele, wiele istotniejszego. Prowadzę tę stronę dla rodziny ale głównie dla siebie, dla możliwości ekspresji w gronie nieco szerszym, niż kilka moich zwojów mózgowych, dla pozostawienia śladu po rzeczach i zjawiskach mnie interesujących czy z jakichś względów poruszających. Ciężko jednak o jakąkolwiek ekspresję, gdy gdzieś tam na styku podświadomości i świadomości powstaje coraz większa tama dla przepływu myśli.
Zmęczenie i znużenie… To na szczęście można leczyć. Dzisiejsze lekarstwo: wyjście z córką do kina, luźne popykanie na konsoli, dobre jedzenie, rozluźnienie kulasów i za moment wyciągnięcie się leniwe koło żony. Jezu, jak bardzo można przy zwykłych codziennych czynnościach wypocząć…
Kostuniu, potrzebujesz chyba wakacji.Nie chce cie straszyc ale po przyjsciu na swiat drugiego dziecka bedziesz mial jeszcze mniej czasu i bedziesz bardziej zmeczony, co tez dotyczy Doroty a moze bardziej jej.
O patrz, trafiło Cię to, co mnie od jakiegoś czasu gnębi. Mówię sobie, że przeczekam i że trza być twardym nie mientkim :) U mnie to jeszcze pogoda się do tego ogólnego zmęczenia dokłada. I co gorsze, chyba gdzieś zatraciłem umiejętność odpoczywania… Nie dobrze, bo kiedyś umiałem w ciągu jednego dnia odpoczynku naładować baterie na miesiąc, a teraz nie chuchu.
ciotka’s eleni
Ano cioteczko, potrzebuję. Męczy mnie robota a nie ogólne „dzianie się”, od roboty potrzebuję wytchnienia. Dzieciak mnie kompletnie nie stresuje – ot będzie zdrowa motywacja do zapieprzania z wózkiem po okolicznych wertepach, co akurat bardzo lubię i co pewnie z Majką razem będziemy uskuteczniali :). Ale od roboty muszę mieć dłuższą przerwę bo już mi chyba starczy.
Andros, Ateny i Trikala chyba nadają się do takiego odetchnięcia najlepiej :)
walth
Kurczę, też sobie mówię, że trza przeczekać, że trza twardym być ale gdzieś tam się blokada zrobiła i w ramach echa słyszę ze środka łba: „dupa tam, weź materac, kąpielówki, córę pod pachę i spadaj nad morze”. No nie będę się sam ze sobą kłócił :)
No fakt, sam ze sobą to się nie kłóć, bo to początki schizofrenii są ;-)
Ja ostatnio baaaaardzo mocno się zastanawiam nad zmianą formy zarabiania kasy. Na taką bardziej wyluzowaną i domową. Coby nie mieć poczucia, że przepracowuję większość życia a i tak mnie cholera nie stać na rozrywkę i inne fajne rzeczy. Tak, zdecydowanie popieram i rozumiem Twój pogląd na sprawę :)
Przy skrecaniu łóżka ,myslałem ze rozniose je w pył(prosta drewniana rama-tak to wygladało) kumpel mnie wybawił i skręcił za mnie! Ja tam trzymam się od mebli z Ikeiz daleka,jak co to skreca za mnie ktoś inny^^
Zmęczenie jest dobre. Wierz mi. Jest jak napinanie cięciwy.
A potem łuk pęka i smaga wszystkich dookoła? :)
Otóż to :)