Halo! Czy ktoś mnie słyszy? Czy ktoś mnie widzi? Czy ktoś przybędzie na ratunek? Czy ktoś poda pomocną dłoń z jakimś megabitem do mnie i z 512 kilobitów ode mnie?
Wylądowaliśmy na internetowej pustyni czyli w mojej rodzinnej Jeleniej Górze. Nie to, żeby tu w ogóle netu nie było ale dziadkowie jakoś do idei sieci przekonać się nie mogą (choć babcia Wula skręca w całkiem dobrym kierunku acz zajmuje jej to zdecydowanie zbyt wiele czasu) i routera z jakimś sensownym łączem jak do tej pory nie mieli, tak nadal nie mają. Wstyd, zapóźnienie cywilizacyjne i niemożność podłączenia się do Playstation Network – czy muszę podawać więcej powodów mojego rozpaczliwego wołania o pomoc? Dobrze, że w ajfonie nieco soku netowego jest i można choć na bloga coś wrzucić.
Ale jako się rzekło – przybyliśmy do Jeleniej Góry. Gucio podróż zniósł bardzo mężnie lekko tylko pojękując pod jej koniec a to za sprawą głodu, który go dopadł i ogólnego znudzenia siedzeniem w jednym miejscu. Gorzej było z Dorophą, która wciśniętą między siedzisko da Majka i fotelik Gucia będąc, straszliwe z tego powodu przeżywała katusze. Znaczy to, że samochód musimy kupić sobie solidny. Hummer to całkiem chyba niezły wybór. Coraz szersze „łono” Dorophy powinno tam się jakoś wcisnąć :).
Po przyjeździe do rodziców okazało się, że oni tu praktycznie nie grzeją, mimo -10 na dworze okna mają pootwierane i mieszkanie wietrzą i w ogóle wydawało nam się, że do jakiegoś nieogrzewanego szałasu w Laponii przybyliśmy a nie do rodzinnego i z definicji ciepłego domu. Skutek był prosty do przewidzenia: Gutek gila na całego, Majka zaczęła ale chyba udało się to jej gilanie zdusić w zarodku a Doropha ledwie żyje próbując jęczącego i beczącego, zatkanego katarem Gutka jakoś do stanu używalności przywrócić.
Anyway – bawimy się jak na razie z Majką nieźle. Babcia Wula zaspokaja każde życzenie wnuczki (ot choćby kąpiel przy świecach i z kadzidełkiem :)) a ja próbuję złapać kilka chwil pod wieczór by popykać nieco na konsoli. Oczywiście wziąłem swoje PS3 ze sobą i oczywiście staram się maksymalnie mój czas z konsolą wykorzystać. Niestety łatwe to nie jest – trza biegać po sklepach, jakieś prezenty kupować, dzieciakiem się zająć, Dorocie nieco pomóc a gdy doliczyć damajkowe sesje z EyePetem, to okazuje się, że pograć nie ma kiedy. Co za cholerne życie – człowiek bierze urlop by nieco popykać i oczywiście nic z tego nie wychodzi.
Poza tym jak na razie wszystko w porządku czyli w totalnej rozsypce. Nie mamy choinki, nie mamy prezentów, nie mamy pomysłu na prezenty, nie mamy kasy na prezenty i ogólnie nie mamy. Ale hej, przecież to Święta! To element tradycji świątecznej i wszystko w takim razie jak najbardziej gra i buczy :). Dziś zapowiada się długi dzień wydawania kasy (co jest przyjemne), bicia się z dzikim tłumem o ostatnie choinki (co pozwoli mi masterować moje skille Aikido) i smrodu gotowanej kapusty z kawałkami mięcha i grzybów (beegees na stole być musi!). Słowem – atmosfera Świąt w pełni :).
Pozdrawiamy z dalekiej Jeleniej Góry! Pomyślcie, że niektórzy mają nawet gorzej od Was bo prócz wymienionych świątecznych atrakcji, o necie mogą tylko pomarzyć :/.
Jak milo przeczytac, ze ktos ma rownie przejebane jak my ;) wesolych swiat!
P.S.1: bigos to chybe nie TE swieta?
P.S.2: w mobilnym theme nie dziala dodawanielkomentarzy. For fuck sake.
Łączę się Zen z Wami w bólu :)
Jak to nie działa dodawanie komentarzy? Właśnie z mobilnego themsa klikam i SOA#1 jak się patrzy :)
Oj biedny, jaka ty gehhenne przezywasz…..
Jydyne co mnie martwi to fakt ze, ze wzgledow technicznych, nie odbedzie sie nasze swiateczne rodzinne spotkanie na skypie.
Tutaj beda swieta wiosenno-letnie przy 19st temperaturze i sloncu i sniegu ani mowy.
Zycze wszystkim wszystkiego naj-naj!
No, CoSTa! Wszystkiego naj-naj-naj dla Ciebie i Twojej rozrywkowej rodzinki!
Widzę ze niezależnie od lokalizacji i tradycji rodzinnych czas przedświąteczny wygląda u każdego z nas identycznie, najlepszego! :)
Dzięki kochani za życzenia i sorry, że odpowiadam dopiero teraz! Niestety – Jelenia Góra to wciąż dziki zachód i netu tam brak.
Mam nadzieję, że Wasze święta minęły bez chorób (nas dopadły) ale równie sympatycznie, jak nasze :)