Cóż, wczorajszy dzień obył się bez muzyki ale też wieczorek miałem bardzo zapracowany. Otóż czytałem sobie Harrego Pottera (baaaardzo fajna pisanina i odpręża jak mało która) i zanim się obejrzałem zrobiło się po północy a oczy same się zamknęły. Dziś nie ma taryfy ulgowej i nadrabiam utworem jednego ze swoich ulubionych twórców – Marco Torrance.
Underwater Kiss to kawałek, w którym Marco połączył wodę i ogień. Ten facet robi muzykę określaną jako psybient/ambient ale równolegle kręci też densowe numerki z solidnym beatem i pociągiem do czynienia imprez lepszymi. Obydwie te rzeczy usłyszeć można w tym utworze – całość powoli przelewa się przez głośniki ale gdzieś tam w tle krąży szybszy rytm, który wprowadza nutkę niepokoju do utworu, w którym pozornie go nie ma. Wielbię ten utwór właśnie za to połączenie czillu z czymś popierzającym w tle.
Wykonawca: Marco Torrance
Tytuł: Underwater Kiss (with Michelle Richer)
Płyta: Dreamland Society
Gatunek: psybient
Lubiony za: niesamowity klimat i połączenie wody z ogniem
Źródło: YouTube
Znowu się powtórzę i powiem że fajne, dobre do plumkania w tle podczas pracy
A pewnie, że fajne. Cała płyta ma moc a pracuje się tudzież knuje wyjątkowo dobrze :)