Kalmary smażone (zwane w Grecji „kalamarakia”) to moje chyba najulubieńsze z ulubieńszych południowe danie. Mógłbym je jeść ciągle i mam wrażenie, że to i tak byłoby za mało. Dobrze zrobione, skropione cytrynką – kalamarakia są jedną z najlepszych rzeczy pod Słońcem.

Kalamarakia
OK, jak to cudo przygotować? Cioteczka Xristina opracowała dla Was prosty i skuteczny przepis a powiadam Wam, robi Ona te kalmary wręcz wyborne. Tak więc nie przedłużam i oddaję ciotce głos.
- kalmary świeże lub mrożone
- mąka do panierowania
- pieprz, sól
- olej do smażenia
Myjemy kalmary, usuwamy wnętrzności i odkrawamy macki, które i smaczne są, i jadalne.
Kroimy kalmary w pierścienie a macki w kawałki (nie za małe ale i nie za duże).
W dużym rondlu (nie używamy patelni) rozgrzewamy olej (wlać tego do połowy rondla). Obtoczone w mące i otrząśnięte z nadmiaru mąki kalmary smażymy porcjami przez 2-3 minuty mieszając delikatnie.
Wyjmujemy kalmary i odsączamy z nadmiaru oleju kładząc je na ręcznik papierowy.
W Grecji podają kalmary do stołu skrapiając je sokiem z cytryny ale to nie wszystkim smakuje i nie jest obowiązujące.
Smacznego!
Kali oreksi! to po grecku znaczy „smacznego”
I jeszcze mały dopisek od cioteczki:
CoSTa, smażenie kalmarów nie jest takie proste jak by się wydawało. Zazwyczaj kalmary po usmażeniu są nie do zjedzenia bo robią się gumowate. Sekret na dobre usmażenie to: dużo oleju i krótki okres smażenia.
Ten dopisek ciotuni jest dosyć istotny. Próbowałem kiedyś zabrać się za smażenie kalmarów i poległem sromotnie. Przede wszystkim – nie patelnia! To musi być głęboki olej z solidną temperaturą. Za długo trzymane w oleju kalmary robią się nie do ugryzienia i zmieniają się w kauczukowe cosie nie dające się zębom.
No comments yet.